Pierogi uwielbiam. Najbardziej na świecie ruskie, ale nie pogardzę też innymi farszami. Być może dlatego, że gdy byłam dzieckiem mama niechętnie je robiła, mimo to były pyszne. Babcia z kolei robiła fenomenalne z borówkami, ale też jakoś niezbyt często. Jedynym pewnikiem była Wigilia, o wtedy to były i pierogi i uszka do barszczu. Dlatego też pewnego dnia przeglądając pewien portal rodzicielski, gdy natchnęłam się na ten wpis stwierdziłam, że muszę zaryzykować i sama spróbować zrobić swoje własne pierogi. Było to w środę tuż przed Wielkanocą, to i nadzienie bardzo mi pasowało. Przygotowałam się na całe popołudnie wałkowania, lepienia i gotowania, bo jak zawsze mówiła mamusia moja z pierogami to "tyle roboty". Lila uśpiona, ja przystępuje do pracy i.... po piętnastu minutach miałam dwie tacki pierogów gotowych do gotowania. Samo gotowanie też poszło mi szybko i sprawnie. Nie wiem do dziś czy to moja ogromna miłość do tego dania czy sprawne palce, ale tak mi się to spodobało, że przedwczoraj znowu pierogi były na obiad. Niestety tak samo jak szybko powstały, tak też z naszych talerzy szybciutko zniknęły i w sumie nie zdążyłam ich "ładnie" sfotografować. W trakcie ich przygotowywania, na szczęście zachowałam przytomność umysłu....
Tu muszę wspomnieć fakt, że totalnie uprościłam sobie farsz, a mianowicie poprzestałam na podsmażonym szpinaku z serem, nie dodawałam jajek, śmietan itp. przyprawiłam vegetą i takie zostawiłam, a i tak pierożki były smakowite. Skoro jestem w tematyce kulinarnej mogę zaprezentować również przepiśnik jaki sobie zrobiłam ostatnio. Papier udało mi się kupić w tkmaxx, a do takiego drewnianego tła, pasował mi mój ulubiony o tej porze roku kolor. Tasiemki w wisienki to stare, leżące na dnie szafy sznurowadła;)
Mam nadzieję, że długi weekend majowy mija Wam na równie miłym "leniuchowaniu" jak nam, jeśli nie, to właśnie tego Wam życzę)
Tu muszę wspomnieć fakt, że totalnie uprościłam sobie farsz, a mianowicie poprzestałam na podsmażonym szpinaku z serem, nie dodawałam jajek, śmietan itp. przyprawiłam vegetą i takie zostawiłam, a i tak pierożki były smakowite. Skoro jestem w tematyce kulinarnej mogę zaprezentować również przepiśnik jaki sobie zrobiłam ostatnio. Papier udało mi się kupić w tkmaxx, a do takiego drewnianego tła, pasował mi mój ulubiony o tej porze roku kolor. Tasiemki w wisienki to stare, leżące na dnie szafy sznurowadła;)
Mam nadzieję, że długi weekend majowy mija Wam na równie miłym "leniuchowaniu" jak nam, jeśli nie, to właśnie tego Wam życzę)
zjadłabym takiego pieroga mniam!
OdpowiedzUsuń:)
Usuńpierogi uwielbiam i bardzo często robię- i też moja mam nie robiła za często,
OdpowiedzUsuńbardzo podoba mi się też przepiśnik
pozdrawiam cieplutko:)
na prawdę podoba Ci się? ależ mi miło!:)
Usuńale pamięć bywa wybiórcza, ruskie pierogi były w domu dość często, ale nie wszyscy pamiętają, szkoda
OdpowiedzUsuńdla jednych często nie jest tak często jak dla innych :)
UsuńPrzepiśnik cudny, a pierogi aż pachną!
OdpowiedzUsuń:)
Usuń